Jak na nowo i skutecznie używać magicznego słowa NIE
To, w jaki sposób komunikujemy się z dziećmi, często bywa nieuświadomione. Zapytasz pewnie – jak to? – przecież mówię po polsku. Pewnie, że mówisz. Zastanów się jednak, czy orientujesz się, jaką ten język ma moc. Za chwilę dowiesz się, jak zmieniając kilka drobiazgów w swojej codziennej mowie, możesz osiągać dużo lepsze efekty. Zanim jednak to się stanie, zapytam Cię, co dla Ciebie znaczy GRZECZNE DZIECKO? Czy takie, które wykonuje każde Twoje polecenia? Wiem, że to pytanie mocno, głęboko i na długo zapada do głowy. Dlatego też, pozwól sobie poodkrywać przez najbliższych kilkadziesiąt lat, różne odpowiedzi na nie. Szukaj w sobie, bo tak łatwiej.
Zaczynamy z tym „NIE”? Jeśli tak, to wyobraź sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem z otwartym dachem. Nie pędzisz z dużą prędkością i nie wyprzedzasz kolejnych aut na autostradzie. Nie słyszysz ulubionej piosenki z super radia i nie czujesz podmuchu powietrza. Nie masz też wielkiej frajdy z tego, że wspaniale się bawisz. Nie trzymasz mocno kierownicy lewą ręką, bo prawą nie zmieniasz biegów. Nagle nie hamujesz do zera, parkując na poboczu. Nie wysiadasz z samochodu biorąc głęboki oddech, nie uśmiechasz się. No właśnie – co się wydarzyło? Twoja wyobraźnia jechała sportowym samochodem z otwartym dachem pędząc autostradą, czy może wlokła się furmanką po polnej drodze w Pcimiu Dolnym? Logicznie rzecz ujmując, to nielogiczne, że nasz mózg niby rozumie, ale podąża w innym kierunku. Dlaczego tak się dzieje? Jedna z koncepcji, dzieli nasz mózg na świadomość i podświadomość. Świadomości nie będę tłumaczył, bo przecież masz świadomość tego co to świadomość. Podświadomość, to najkrócej rzecz ujmując – nieświadomość. Nie używa logiki. Ma wiele cech, a jedną z nich jest omijanie słowa „NIE”. Aby świadomie uchwycić działanie tego mechanizmu, wystarczy wyłączyć świadomość? Żeby wyobrazić sobie, że nie jedziesz sportowym samochodem, musisz najpierw sobie wyobrazić, że nim jedziesz. Nieświadomie musisz, chociaż na ułamek sekundy. Wiem, że możesz się w tym momencie ze mną nie zgodzić. Jednocześnie odpowiedz sobie szybko na proste pytanie:, Jakim urządzeniem nie mierzymy temperatury powietrza za oknem?
Jak możesz to wszystko wykorzystać, do jeszcze lepszego komunikowania się z dzieckiem? Ludzie często, nieświadomie sabotują własną komunikację. Podkładają sobie kłody pod nogi. Niektórzy potrafią powiedzieć dziecku „nie biegnij” zamiast zwolnij lub stój. Pielęgniarka do dziecka przed zastrzykiem, potrafi powiedzieć „nie bój się, nie będzie bolało, przecież jesteś duża dzieckiem nie będziesz płakać” zamiast: „bądź spokojna, to nie do końca będzie komfortowe, potrwa tylko krótką chwilkę, po czym uśmiechniesz się do mnie” Wpadają Ci już jakieś pomysły do głowy? Żona do męża czasem mówi tak: „Kochanie nie denerwuj się – coś Ci powiem” Jak myślisz, do jakich zasobów właśnie ustanowiła mu dostęp? Czy to jest spokój, czy raczej zdenerwowanie? Pomyśl też o sabotowaniu swoich postanowień typu „nie chce palić” zamiast „chcę świeżości zdrowia i więcej kasy” Swoją drogą – dekalog też można było napisać inaczej, ale z czego Ci ludzie wtedy mieliby się spowiadać – zażartował kapitan. Jeśli chcesz popracować nad poprawieniem skuteczności swojej komunikacji, weź kartkę i długopis, napisz 30 zwrotów z nie, a następnie wyraź je w pozytywie. Pracuj nad sobą, bo trening umiejętności jest też ważny. Tak na koniec – dla tych, którzy ślepo wierzą tylko w logikę, przykład dwóch logicznie odwrotnych pytań, na które odpowiedź przecząca znaczy to samo.
Jesteś głodna? Nie jesteś głodna?
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak na nowo i skuteczniej używać magicznego słowa „ALE”, aby lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.