Komunikowanie się jest koniecznością. Zawsze coś mówisz. Nawet, gdy milczysz – też coś komunikujesz. Jak w tym dowcipie, w którym żona po 30 minutowej ciszy, z sarkazmem mówi do męża: Zygmunt – ja nie milczę zwyczajnie, ja milczę znacząco. Powstaje pytanie: Czy nasze przyzwyczajenia komunikacyjne rządzą nami, czy my nimi? Już sama świadomość tego, jak mówisz, pozwala na osiąganie jeszcze lepszych rezultatów. Uświadomienie sobie, że komunikujemy się też z samym sobą – robi różnicę. Komunikujemy się za pomocą naszych przekonań. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: Małe dziecko – mały problem, duże dziecko – duży problem. Co gorsze, nie wiadomo czemu, ślepo zgodziłem się z tym stwierdzeniem. Brałem je za prawdziwe. Znałem ludzi, dla których to też było prawdziwe. Ich obserwacja świata pod tym kątem, dostarczała im potwierdzeń, że tak jest. Jak wtedy, gdy kupili samochód i nagle automatycznie zauważyli, jak wiele samochodów tego typu jeździ po ulicach. Albo gdy kobieta w ciąży, nagle zauważa inne ciężarne. Tak działa nasz mózg. Filtrujemy rzeczywistość. W zależności od tego, na co zwracamy uwagę – to właśnie zauważamy. Robimy to często nieświadomie. Filtrujemy także w zależności od naszych przekonań. Jak sądzisz, jak mocno, takie przekonanie na temat dzieci i problemów, ograniczało ludziom możliwość bycia wyjątkowymi rodzicami? Otóż, jeśli oni ślepo akceptowali, że głupawo powtarzana „mądrość” pt. dziecko równa się problem – to mając dzieci, mieli problem. Jeśli jednak, porzucą dotychczasowe spojrzenie i pozwolą sobie na odrobinę refleksji, mogą dojść do nowych, o wiele korzystniejszych dla ich dzieci przekonań. Gdyby tak, podmienili słowo „problem” na inne. Gdyby uwierzyli w korzystniejsze przekonanie, że małe dziecko, to małe wyzwanie, a duże dziecko, to duże wyzwanie. Albo jeszcze prościej: bycie rodzicem, to wyzwanie. Lubisz wyzwania? Lubisz zdobywać nowe umiejętności? To, że czytasz ten artykuł oznacza, że najwyraźniej tak. Czy już uświadamiasz sobie, że niewielkie zmiany językowe, powodują duże zmiany w skuteczności komunikacji? Są jak efekt domino. Jedna zmiana pociąga za sobą resztę.
No właśnie – co z tym „ale”. Ten krótki wyraz, jest przykładem małej zmiany, która stanowi ogromną różnicę. Jest swoistą dźwignią komunikacyjną. Jak działa? Wyobraź sobie, że lekarz do Ciebie mówi: Jest Pan zdrowy, ale dla pewności wykonamy jeszcze kilka badań. Czy czujesz się zdrowszy? No właśnie – jakoś mniej. „Ale” działa prawie jak backspace na klawiaturze komputera, jakby wymazując wszystko, co dotychczas zostało powiedziane. Co możemy z tym zrobić? Na co zamienić wyraz „ALE”, gdy chcemy dodać coś od siebie, nie kasując wcześniejszych zdań? Zanim się tego dowiesz, powiem Ci o pewnego rodzaju magii w komunikowaniu się. Lubimy ludzi podobnych do siebie. Ludzi, którzy podzielają nasz punkt widzenia. Ludzi, którzy potwierdzają, że nasze spostrzeżenia są właściwe. Dzieci mają podobnie. Ich świat jest inny od naszego i często zdarzało nam się go negować, zamiast delikatnie zmieniać, dodając więcej opcji. Dlatego jeśli chcesz, aby ludzie chętniej z Tobą rozmawiali masz np. dwie możliwości: Pierwsza, zamiast „ale”, sprawdź jak zadziała „i jednocześnie”. Druga, to zamiana szyku w zdaniu np.: Wykonamy kilka badań, ale jest Pan zdrowy lub Babcia jest w szpitalu, ale wszystko z nią w porządku. Używaj tego mądrze. Tak samo działa to na dzieci. Zobacz, co się stanie, gdy powiesz dziecku: Tak, możesz oglądać telewizję, ale zaraz po tym jak odrobisz lekcje. Więcej możesz się nauczyć w działaniu. Trenuj, trenuj i jeszcze raz trenuj. Czytanie o jeżdżeniu na rowerze, nie nauczy Cię jeżdżenia na nim. Wsiadaj na rower i łap równowagę. Poczuj, jaka to frajda. Jeśli chcesz więcej i szybciej – zapisz się na szkolenia. To dopiero będzie jazda!
Jeśli chcesz się dowiedzieć, czy to prawda, że gdy czarny kot przebiegnie drogę, to przynosi pecha, a złapanie się za guzik, na widok kominiarza, przynosi szczęście – wypatruj następnego artykułu. Jeśli chcesz być na bieżąco – zapisz się do NEWSLETTERA – dostaniesz info na maila gdy będą zmiany.